|
|
| Brak postaci | |
|
2008, mar 20
kwidzyn | |
Witam wszystkich zgromadzonych. Jestem założycielem rodu Kazarów. Wreszcie postanowiłem ujawnić swoją prawdziwa twarz oto ona: http://img162.imageshack.us/img162/634/postac118vh.jpg Ród Kazarow jest elitarną rodziną, zawierającą w swych szeregach tylko i wyłącznie ludzi jak i czarodziejów zakażonych likantropią. Przystąpić do niej mogą wilkołaki różnej maści, ale tylko i wyłącznie te, które są w zaawansowanym stopniu tej choroby. Głównym celem naszej rodziny jest stworzenie Swory, która biedzie panowała nad lasami Malas i pilnowała dobrego imienia naszej Bogini Luny. Oczywiście nasza organizacja, będzie dbała o losy wszystkich wilkołaków w Sosari. Gdy takowy wilkołak dowiedzie swej wartości w walce, albo w sztukach magicznych będzie mógł przystąpić do grona elitarnych i zasłużonych zakonników Lodowego Wilka. Z czasem mamy zamiar rozciągnąć swoje tereny łowieckie poza Malas. Dlatego szukamy nowych, silnych Likanow, którzy wyjdą z ukrycia i pokażą swoje twarze.
Moja historia zaczęła sie dosyć dawno jakieś 14 lata temu. Wiec postaram sie w skrócie opowiedzieć jak doszło do tego, ze zostałem bestia zwana Likanem. Gdy przywędrowałem do Sosari byłem wędrownym uzdrowicielem. Przemierzałem różne krainy i widziałem wiele bitew. Wychowywałem się w wioskach barbarzyńców, w lasach północy. Każdy z nas potrafił uderzyć młotem tak mocno, ze pękały ogromne kamienie i czaszki naszych wrogów. Ale ja byłem inny. Brzydziła mnie walka. Chciałem pomagać, a walki używać w ostateczności, dlatego zacząłem zgłębiać tajniki sztuk walki. Z czasem nauczyłem się anatomii jak i wiedzy o broni, żeby wiedzieć, gdzie uderzyć, i jak obronić siebie przed napastnikiem. Potrafiłem w jednej sekundzie rozbroić przeciwnika, a potem zadać mu śmiertelny cios pięścią w splot słoneczny. Z czasem stałem się niezwykle silny i zręczny potrafiłem uderzać tak mocno pięścią jak młotem. Każdy mój cios mógł pozbawić napastnika przytomności, albo wytrącić mu bron z reki. Juz od najmłodszych lat miałem wrodzoną zdolności do leczenia jak i odporności na magie, co czyniło mnie bardzo użytecznym uzdrowicielem nie tylko za linią walki, ale także w środku zawieruchy wojennej. Z czasem stałem się wspaniałym uzdrowicielem, cenionym przez legiony barbarzyńców, którzy ciągle walczyli pomiędzy sobą. Gdy wreszcie nastał okres pokoju w osadach barbarzyńców. Postanowiłem wyruszyć w świat i tak właśnie przywędrowałem do Sosari. Zapoznałem się z wędrownym uzdrowicielem w Yew i tam spędzałem swój czas. Lecz pewnego dnia cos odmieniło moje życie. Podczas rozważań nad sensem życia cos zaszeleściło w krzakach. Myśleliśmy, ze to ptak i nie zwróciliśmy na to uwagi. Gdy minęło dosłownie kilka sekund poczułem straszliwy ból w karku. Nie wiedziałem co się dzieje, aż tu nagle bestia, która ugryzła mnie w kark, rzuciła mną o pobliskie drzewo. Szybko się otrząsnąłem i próbowałem pozbierać myśli. Widziałem juz wiele bitew i różne stworzenia, ale to co zobaczyłem zagotowało moja krew. Bestia wyglądała okrutnie. Ni to wilk, ni to człowiek. Stal na dwóch łapach, jego ciało było pokryte włosami, a jego skóra była tak twarda, jak najtwardsza stal. Bestia spojrzała na mnie . Nasze spojrzenia spotkały się. . W jego oczach była pustka, jakaś bezosobowość. Przez chwile myślałem, że juz po mnie, ale ku mojemu zdziwieniu poczułem bratnia dusze. Wtedy się przestraszyłem. Poczułem jak moja krew pulsuje, moje zmysły zaczęły się wyostrzać. Czułem strach mojego przyjaciela, słyszałem każdy szmer, a gdy nabrałem w płuca więcej powietrza poczułem ból. Moja klatka piersiowa zaczęła się rozrastać, a skora pękać. Kości stawały się coraz twardsze i większe. Nagle zacząłem czuć strach wszystkich zwierząt w okolicy, gdy znowu nabrałem powietrza wyczułem wszystkie zwierzęta w lesie. Wiedziałem gdzie były, co robiły i zrozumiałem, że się mnie boja. Bestia dalej stała i wpatrywała się we mnie. Jego oczy zaczęły stawać się przyjazne i mile. Pomyślałem, ze zwariowałem. Moj kolega krzyknął 'uciekaj'. Ale ja jak wryty stałem. Nagle bestia zawyła. Ale jego wycie było jakieś dziwne, gdy zacząłem się wsłuchiwać w te ryki usłyszałem jego mowę. Mówił: 'Spójrz w gore'. A ja mu odpowiedziałem: 'kim jesteś'. O dziwo nie mówiłem ludzkim głosem. Moj kolega spojrzał tylko na mnie z przerażeniem i zaczął się wycofywać. Bestia dalej wyła mówiąc: 'Spójrz w gore'. Nie myśląc długo spojrzałem….. Zobaczyłem piękny biały księżyc w pełni swojego blasku. Poczułem nieodparta ochotę wycia. a bestia zaczęła wyglądać dla mnie inaczej. Moje ciało w straszliwym bólu zaczęło się przeistaczać. Gdy juz było po wszystkim poczułem ulgę. Pomimo, ze moje ciało wyglądało jak bestia, a mój umysł myślał inaczej, czułem, ze jest to mój sens życia. Mój umysł zaczął ogarniać mrok i głód. Bestia znowu przemówiła i powiedziała "Posil się bracie", a potem wskazała pazurem na mojego przyjaciela. Broniłem się przed instynktem zabójcy, ale zew krwi był silniejszy… W końcu razem z bestia skonsumowaliśmy mojego przyjaciela. Z rana obudziłem się pod drzewem w miłosnym uścisku pięknej nagiej kobiety. Wtedy pomyślałem, że to był tylko nocny koszmar. A w dniu wcześniej musiałem przesadzić z alkoholem. Ale prawda była inna.... Po przebudzeniu, spytałem się pięknej kobiety. Kim ona jest? A ona odpowiedziała, ze bratnia dusza. Zdziwiło mnie, to bardzo bo nic nie pamiętałem. Nie wiedziałem kim jestem i skąd pochodzę. Miałem tylko rozmyte obrazy w mojej pamięci, które nie wiele mówiły. Sny mieszały mi się z jawa. Ale wtedy moja pani powiedziała, żebym się nie martwił, bo teraz zaczynam nowe życie. Razem odwiedzaliśmy krainy…. Przemierzyliśmy cały świat od Zaginionych krain po piaskowe pustynie. Było wspaniale nie potrzebowaliśmy nikogo tylko nas dwojga. Oczywiście ta sielanka była okryta brutalnym zwierzęcym instynktem. Za dnia byliśmy podróżnikami, a w nocy stawaliśmy się bestiami. Staraliśmy powstrzymać swój instynkt i nie zabijać bez potrzeby, dlatego żywiliśmy się tylko zwierzyną spotkaną w lesie. Unikaliśmy kontaktu z ludzmi, bo wiedzieliśmy, że będziemy musieli zabijać. Pewnej nocy stało się to czego najbardziej się obawialiśmy. Spotkaliśmy królewski legion rycerzy Britisha. Instynkt był silniejszy. Razem z moja ukochana wbiegliśmy w środek szyku, strącając rycerzy z koni….. W ciężkich zbrojach z royalu nie potrafili dorównać nam szybkością i zwinnością. Każdy nasz cios potrafił rozerwać zbroje płytowa na kawałki. Ich piękne błyszczące lance, także nie robiły nam większej szkody. Każda rana gwałtownie się zasklepiała. Nasz szal był wielki. Jedliśmy do syta. Mięso było szlacheckie, tylko i wyłącznie najlepsza elitarna kadra legionów Britisha. Gdy skończyliśmy pożerać owych nieszczęśników, przyjechała odsiecz. Złożona z elity Palladynow. Ich ostrza i zbroje były jakieś inne..... Widząc szlacheckie mięso nie zastanawialiśmy się, tylko rzuciliśmy się na owych nieszczęśników… Im byliśmy bliżej, tym bardziej czułem niepokój. Coś było nie tak. Armia zmieniła szyk. Mając pewne doświadczenie z wojen barbarzyńców, zrozumiałem, ze nie jest to zwykły szwadron legionistów. Widać było, ze nie pierwszy raz walczą z takimi bestiami jak my. Za szwadronem Palladynów zobaczyłem magów, którzy zaczęli ciskać w nas magicznymi strzałami. My jak w amoku biegliśmy w kierunku mięsa. Gdy dobiegłem do pierwszego palladyna on ugodził mnie srebrnym ostrzem. Ból był niesamowity. Nigdy wcześniej tego nie doznałem. Rana nie zasklepiła się. Moja partnerka wpadła w sam środek bitwy. Widziałem jak srebrne ostrza, jeden za drugim przebijają jej kamienna skore. Ja sam próbowałem jej pomoc, ale nadaremno. Złapali mnie i kazali patrzeć na śmierć mojej ukochanej….. Potem przywiązali mnie do drzewa i bestialsko znęcali się nad moim ciałem. Po czym zostawiając we mnie kilkanaście srebrnych sztyletów odjechali. Gdy przyszedł dzień o dziwo dalej żyłem. Powróciłem do postaci człowieka. A jakiś wędrowny uzdrowiciel, który akurat przechodził obok uleczył mnie. Dla mojej partnerki niestety było juz za póżno. Wtedy przyrzekłem sobie, ze pomszczę śmierć mojej kobiety. Przemierzałem świat bez celu. Brakowało mi mojej bratniej duszy. Wiedziałem , ze juz nigdy nie spotkam takowej istoty. Moje losy odmieniły się, gdy pewnego razu napotkałem chłopaka o imieniu Girozyt. Był to młody, pełen werwy młodzieniec, któremu w głowie były tylko przygody. Wtedy zaczęły mi się przypominać dawne czasy. Pamięć zaczęła wracać, a wraz z nią wspomnienia i uczucia. Tak mi się dobrze z nim rozmawiało, ze nie zauważyłem, ze jest juz noc. Przemieniłem się na jego oczach, głód był silniejszy ode mnie. Zębami schwyciłem go za kark. A wtedy cos we mnie drgnęło, tak jak kiedyś przed laty moja partnerka schwyciła mnie, a potem okazała łaskę, tak teraz ja cisnąłem Girozytem o pobliski konar drzewa. Historia powtórzyła się tak samo jak ze mną. Girozyt stal się bestia. Szybko docenił swój dar. Razem cieszyliśmy się życiem. To były piękne czasy. Został moim towarzyszem przygód. Pewnej nocy biegając po lesie natrafiliśmy na bardzo silna istotę. Wyglądała podobnie do nas, ale miała futro innej maści. Stoczyliśmy walkę, ale to był raczej sprawdzian sił. Bo istota była tak silna jak my. Wtedy założyliśmy nasze elitarne stowarzyszenie Kazarow. (portret nieznajomego wilkolaka)
http://img155.imageshack.us/img155/5166/postac22ks.jpg
Ale tak jak wcześniej nietrwało to wiecznie. Bogowie postanowili nas zniszczyć. Ograniczyli nasze siły i zdolności. Staliśmy się tylko żałosnymi istotami o grożnym wyglądzie. Z czasem mieliśmy problemy, żeby cokolwiek upolować. A głód był coraz większy. Ja sam żywiłem się żabami i ptakami, żeby tylko nie umrzeć z głodu. Girozyt nie był na tyle wytrwały, przez jego dumę zginął z głodu. Ale na szczęście pozostawił po sobie potomka, silniejszego i szybszego. Z tej samej krwi co Girozyt. Który włada nie tylko mieczem, ale także jest mistrzem walki wręcz. Trenuje w ukryciu na prawdziwego mordercę. Wszyscy członkowie stowarzyszenia się go boja. Dlatego, przez cały czas nosi specjalny kaganiec. (młody Girozyt) http://img111.imageshack.us/img111/3494/giro5yy.jpg Sytuacja zmusiła nas do działania w podziemiach. Ale wierze, ze już niedługo Bogini Luny wysłucha nasze prośby i odzyskamy dawny blask i sile. A wtedy nadejdzie nowa era, mroczna era, era Likanów.
|
| Pozdrowienia dla wszystkich likanow Kazar w sosari.
|
Raelis | 2006, cze 15 16:32
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2009, sie 6
Stąd nie wid... | |
Jakze ladna i wzruszajaca opowiesc, gratuluje. Takze rysunki ladne. Calkowicie za! Wilkolaki staly sie jamnikami co w PvP i PvM sa prawie bezuzyteczne. Mam nadzieje tez ze kiedys sam stane sie na tyle potezny ze bede mogl dolaczyc do tej jakze wspanialej watahy Pozdro
|
| Ból to tylko kwestia siły woli
|
Rom | 2006, cze 15 17:01
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2014, kwi 25 |
No gratuluje. Prawdziwy talent pisarski . Historia niewatpliwie wciagajaca jednak jesli chodzi o wilki jestem bezstronny. Niech wypowie sie reszta uzytkownikow to moze zaglosuje. Prawda jest jednak taka ze wilkolaki byly silne w nocy a w dzien to zwykli ludzie. Pozdrawiam!
|
| Użyszkodnik blackstyle
" Wpier**leni w świat cyberprzestrzeni jak emule, czule tną klawiaturę, tylko ona ich rozumie "
|
..::zMy::.. | 2006, cze 15 17:32 | 2006, cze 15 17:33
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2012, sie 5
Kwidzyn | |
no Chuck Norris tez był Wilkolakiem ale niepochodzil od Kazarow Bo Kazarowie to wielkie bestie Byłem Girozytem ale zmarłem ... pozostawiłem po sobie zostawic kawałek mnie, moje dziecko silniejsze zwinniejsze i bardziej wyszkolone do zabijania przekazałem mu cała swa wiedze ktora posiadłem od braci Likanow imienia wam swego niezdradze poniewaz ... czekam na nowa zwierzyne... jak znow znajdzie sie w mej krwi potezna moc Likanow kierowana przez promienie swietlne ksiezyca zaczne polowac na ludzi >]:- moj gniew bedzie taki wielki przesto ze bogowie sie od nas odwrocili i wnet razem z tym moj ojcie Giro umarł zemszcze sie za jego smierc razem z Mym rodem do ktorego naleze bedziemy siac chaos i zniszczenie w jednosci sila NIECH LUNA BEDZIE Z WAMI BRACIA
REST IN PEACE - GIROZYT KAZAR
|
| ...Oh my Lord, tell me what I\'m livin for Everybody\'s droppin got me knockin on heaven\'s door And all my memories, of seein brothers bleed And everybody grieves, but still nobody sees Recollect your thoughts don\'t get caught up in the mix Cause the media is full of dirty tricks Only God can judge me...
|
hairak1 | 2006, cze 15 18:54
|
|
|
|
|
Nie istnieje |
niesle;] KAZAROWIE GORA!!! |
|
krutki23 | 2006, cze 15 19:28
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2010, kwi 24
Legnica | |
No no fajna historia postaci ). Zaglosowalem na "TAK" gdyz sam bede wilkolakiem szmanem
Pozdro dla wszystkich likanow!
|
| Kocham ta gre tak samo jak CSa :P :D
|
Silvanus | 2006, cze 15 19:30
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2006, lis 6
Warszawa | |
heh, historia ciekawa, ale na moje odczucie, została ona stworzona by zwrocic uwage, jacy to poszkodowani są gracze, posiadajacy likantropie. Co do run etc, to nie mam zdania. |
|
Aramil | 2006, cze 15 20:43
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2014, lut 21
Kwidzyn | |
łał niezla historyjka glosowalem na "Tak" poniewaz znam wilkolaczki i wiem ze zabardzo je udupiono;]
|
| I znow Meph jest Sprite a wy pragnienie.... :F | | | | | | | | | | | | |